sobota, 11 lipca 2015

Rozdział dziewiętnasty

 Harry, Ron, Luna i Ginny stali nad łóżkiem Hermiony, która lada chwila miała się obudzić. Otworzyła oczy i niepewnie się rozejrzała. Czuła, że ma światowstręt, ale dzielnie starała oswoić się ze światłem. Chciała się trochę podnieść, ale poczuła, że jej ręce odmawiają jej posłuszeństwa.
- Leż spokojnie!- powiedział stanowczo Ron.- Musisz dużo odpoczywać. Spałaś parę dni, ale wszystko już pod kontrolą.
- Widzę.- powiedziała rozbawionym głosem patrząc wymownie na rękę Rona splecioną z ręką Luny. Rudowłosy zarumienił się, ale odwzajemnił uśmiech.
- 'Arry! Gdzie twoi Garbielle?- powiedział Ron starając się naśladować Gabrielle. Cała czwórka oprócz Pottera ryknęła śmiechem.
- Zabawne.- rzekł obrażonym tonem.
- HERMIONO! Chodź, musisz zjeść coś porządnego.
Pani Weasley nie dała jej ani chwili spokoju dopóki się nie zgodziła na ciepły i wyjątkowo smaczny obiad. Niewiele się zmieniło, jednak dostrzegła cień smutku na twarzy swojej przyjaciółki. Obiecała sobie, że wieczorem z nią porozmawia. 
- Był tutaj Snape?- zapytała rzeczowo. Większość kuchni zamarła.
- Był.- odpowiedział Harry.- i mam nadzieję, że już się tutaj nie pokaże. Ron dał mu niezły wycisk.
- CO ZROBIŁ RON?!- krzyknęła oburzona Hermiona. Ginny w skrócie opowiedziała jej całą sytuację.
- Wspaniale- mruknęła wściekła sama do siebie. Wiedziała jakim człowiekiem jest Severus Snape, pewnie siedzi teraz w lochach i ubolewa nad tym co jej zrobił. Poczuła ukłucie żalu, ale wiedziała co musi zrobić. Odeszła powoli od stołu i udała się po schodach do swojego pokoju. Wzięła czyste ubrania i ręcznik, wzięła prysznic, i doprowadziła się do normalnego stanu. Kiedy schodziła po schodach do kuchni zatrzymała ją pani Weasley.
- Kochaniutka, nie wolno Ci się przemęczać! Gdzie idziesz?
- Tam gdzie powinnam iść. Do profesora Snape'a.- odpowiedziała. Nie zważając na zduszone okrzyki Jej przyjaciół, za pomocą kominka udała się do Hogwarckiej kuchni. Powoli szła do lochów, obawiając się czy dobrze zrobiła. Stała już przed drzwiami i zapukała. Nikt jej nie otworzył więc weszła sama. Obeszła biurko i dostrzegła regał z książkami. Dotknęła paru okładek i prawie spuściła książkę trzymaną w rękach, kiedy usłyszała za sobą bezbarwny głos.
- Co ty tutaj robisz?- warknął Snape.- Jesteś teraz podatna na wszelkie choroby a ty urządzasz sobie spacer po lochach? Aż tak się stęskniłaś?- dodał kpiarsko.
- Muszę z Panem porozmawiać. Nie wiem co dokładnie powiedział Panu Ron, ale ja wcale tak nie uważam!- powiedziała oburzona Hermiona.- Moim zdaniem zachował się Pan tak jak miał się Pan zachować a Ron nie wie co mówi! Dzięki Panu teraz żyję.- dodała. Nastała chwila ciszy i napięcia.
- Granger...- zaczął.- zdajesz sobie sprawę z tego co Ci zrobiłem? równie dobrze, mogłem rzucić na Ciebie głupią drętwotę, ale nie chciałem. Zrozum to w końcu, że wcale nie jestem taki dobry jak sobie myślisz.
 Zrobiło jej się strasznie żal Snape'a. Stał tak i patrzył na nią lodowatym wzrokiem, ale Ona czuła, że w środku musi bardzo cierpieć. Nawet nie wiedziała kiedy do niego podeszła i go przytuliła. Był twardy i zimny jak głaz. Widocznie biedak zdrętwiał kiedy poczuł, że przytula go właśnie Ona. Po chwili odzajemnił uścisk.
- Granger, jesteś jeszcze taka głupia...- zaczął, ale nie mógł teraz rzucać w nią obelgami. Nie wiedząc czemu, przytulił ją jeszcze mocniej i poczuł w głębi duszy dziwne uczucie. STOP! SEVERUSIE SNAPE CO TY WYPRAWIASZ! Raz dwa odsunął się od niej i powiedział: 
- Przyjdź pojutrze, myślę, że jesteś gotowa żeby wrócić do pracy.
- J-jasne...do widzenia- odpowiedziała i wyszła z lochów. W jej głowie odbywała się teraz bitwa mysli. Cholera...Dlaczego to zrobiła! Przecież to Snape, postrach szkoły, jej znienawidzony nauczyciel. Postanowiła zachować dla siebie to co się wydarzyło pięć minut temu. Nie wiedząc co robi, weszła do kominka i wróciła do Nory. Od razu pobiegła do swojego pokoju i na szczęście była tam Ginny. Przypomniała sobie, że miała się o coś spytać.
- Ginny, co się stało?
- Remus... Po tej całej akcji siedzi ciągle przy Tonks, też została ranna, oberwała Sectumsemprą. Wiesz, oni się chyba zejdą.- powiedziała łamiącym głosem. Hermiona była autentycznie wściekła na Lupina. Już ona się z nim policzy! Objęła przyjaciółkę i zaczęła pocieszać.
- Tego kwiatu jest pół światu... Nie martw się, na pewno tego pożałuje. Nie wie nawet co traci. Co na to twoi rodzice?
- Oni?- prychnęła.- Wyobraź sobie, że wszyscy się cieszą, że się rozstaliśmy! Nikt nie rozumie moich uczuć. Oh, Hermiono jak dobrze, że się obudziłaś!- zapłakała Ginny, ale po chwili już się uspokoiła.- A ty co robiłaś teraz u Snape'a?
Hermiona się zawahała... Miała nikomu o tym nie wspominać, ale przecież Ginny może powiedzieć. Opowiedziała jej dokładnie całą historię od deski do deski a rudowłosa tylko na koniec zachichotała co bardzo zdenerwowało Hermionę. Nigdy nie zrozumie mężczyzn...


Tamtaratam! Proszę, dostaliście trochę dawki Severusa i Hermiony! Oczywiście nasz Mistrz musi wszystko utrudniać, ale czym byłoby te FF bez jego humorków? Pozdrawiam, Luna.

3 komentarze:

  1. Uuu cudo #.#
    Nie mg się doczekać dalszych rozdziałów.
    Jestem ciekawa co zrobi Hermiona Lupinowi :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach *.* Mega <3 Taki twardy jak głaz i zimny jak stal Snape przytulił się do Hermiony awww *.* Noo tzn. ona go przytuliła, ale on odwzajemnił! :-D Coś wspaniałego, naprawdę! Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając to poczułam się jakbym skakała po tęczy xD
    W tym sensie, że serce me się raduje widząc oczami wyobraźni tą scenę jak Severus odwzajemnił uścisk <3
    Magia

    OdpowiedzUsuń