Rano wstała wcześnie i udała się do sowiarnii. Patrzyła jak sowa znika w oddali po czym udała się na śniadanie. Przy stole siedzieli już jej przyjaciele.
- Minutę temu była tutaj McGonagall- jęknął Ron.- masz to twój plan, widzę masz napięty grafik, ale jeśli zaraz nie zjesz śniadania to spóźnimy się na transmutację.
W pośpiechu zjadła grzankę z serem i polecieli na lekcje. Nauczycielki na szczęście jeszcze nie było, więc odetchneli z ulgą. Hermiona usiadła z Nevillem w ostatniej ławce.
- Proszę otworzyć podręczniki na stronie jedenastej i zapoznać się z tręścią tematu.- powiedziała profesor McGonagall wchodząc do sali.- dziś zamienicie kolegę z ławki w fotele więc radzę się przyłożyć.
Neville spojrzał przepraszająco na Hermionę, ale od razu się do Niego uśmiechneła żeby dodać mu otuchy. Lekcja zaczęła lecieć i wyszło na to, że Gryffindor zarobił 15 punktów a Slytherin o pięć więcej. Wychodząc z sali udali się niechętnie na eliksiry. Wszyscy zajęli swoje miejsca i rozglądali się dookoła zdziwieni, że Snape'a jeszcze nie ma w klasie.
- Może się po drodze wywrócił i skręcił nogę?- powiedział Ron na co część gryfonów wybuchnęła śmiechem.
- Tak się składa Weasley- warknął Mistrz Eliksirów wyłaniając się z pod obszernego biurka z plikiem dokumentów w ręce.- że jeszcze żyję i mam się dobrze, ale gwarantuje Ci, że za każdym razem, kiedy uświadamiam sobie, że właśnie mam z wami lekcje mam ochotę iść rzucić się z wieży Astronomicznej. Minus dziesięć punktów od Gryffindoru!- dodał z wrednym uśmiechem na twarzy. Rudzielec tylko zacisnął ręce tak, że mu kostki pobielały.
Dzień nauki przeleciał im szybko i już byli po obiedzie. Prac domowych mieli tyle, że na samą myśl ich mdliło. Hermiona zabrała się do nich od razu bo wiedziała, że po pracy ze Snapem nie będzie w stanie już nic zrobić. Ron starał się od Niej cokolwiek odpisać, ale mu się nie udało. Zegar wybił godzinę osiemnastą trzydzieści, więc zabrała swoje książki i pergaminy udając się do swojego pokoju. Wzięła szybki prysznic, rozczesała splątane włosy i wygładziła ubranie. Pożegnała się z chłopakami oraz Ginny i wyszła. Otworzyła drzwi bez pukania za co została obdarzona morderczym spojrzeniem, ale nie przejęła się tym za bardzo.
- Dobry wieczór- mruknęła.
- Siadaj- warknął.- myślę, że już możesz poznać pewne cechy eliksiru, który będziemy przygotowywać. Eliksir Argulusa. Taka jest nazwa, która wzięła się od twórcy tej wyjątkowo paskudnej mieszaniny. Eliksir jest barwy szkarłatno-czerwonej a gdy w pełni dojrzeje, pojawia się mały dym nad powierzchnią, który jest już tak czerwony, że prawie czarny. Wystarczy, że go dłużej będziesz wąchać a będzie miało to katastrofalne skutki. Osoba, która go zażyje po piętnastu miniutach zaczyna krwawić od środka, coś jak sectumsepra na wnętrznościach, ale w formie płynu. Potem traci wzrok a następnie dochodzi do utraty zmysłów. Po godzinie osoba umiera.
Hermiona nie wiedziała co powiedzieć. Nie miała pojęcia, że będzie musiała przygotowywać takie świństwo.
- Profesorze...ale...po co Zakonowi taki eliksir?- zapytała przerażona.
- Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo panno Granger.
- Jak długo się go przygotowywuje?
- Dwa miesiące- odpowiedział.
- Rozumiem... Czy na ten eliksir... Argulusa? Jest jakaś odtrutka?
- Czy ty musisz zadawać tyle pytań?- warknął.- nie, nie znalazł, ale pracuję nad tym. Skład i instrukcje, które nas będą obowiązywały podam Ci jutro bo i tak zaczynamy go przygotowywać dopiero za trzy dni. Mam problem z pewnym składnikiem, ale powinien już być na miejscu. Jak narazie zajmij się veritaserum.
Zajął miejsce za biurkiem i przyglądał się jak pracuje. Widać, że zaczęła nabierać wprawy w tym co robi, ale nie powie jej tego bo mogłaby osiąść na laurach. Strasznie się zmieniła przez te wakacje. Jej włosy wydawały się żyć własnym życiem, co zresztą było normą. Oczy straciły swój błysk a ciemne doły pod oczami były bardzo widoczne. Widać było również, że sporo schudła. Już wyglądała jak kobieta. Szkoda, że wojna tak niszczy ludzi. Od kiedy urwała kontakt z rodzicami, stała się bardziej dojrzalsza. Myślałby pewnie tak dalej, ale przez drzwi wleciał roztrzęsiony Draco z Prorokiem Codziennym w ręce.
Męczyłam się z tym rozdziałem godzinę, ale czego się dla was nie robi! :) piszę na tablecie i ciągle się coś przesuwa, usuwa, przeskakuje... Rozdział z przemyśleniami Snape'a i coś o dalszej pracy naszego duo. Do następnego, Luna :)
- Proszę otworzyć podręczniki na stronie jedenastej i zapoznać się z tręścią tematu.- powiedziała profesor McGonagall wchodząc do sali.- dziś zamienicie kolegę z ławki w fotele więc radzę się przyłożyć.
Neville spojrzał przepraszająco na Hermionę, ale od razu się do Niego uśmiechneła żeby dodać mu otuchy. Lekcja zaczęła lecieć i wyszło na to, że Gryffindor zarobił 15 punktów a Slytherin o pięć więcej. Wychodząc z sali udali się niechętnie na eliksiry. Wszyscy zajęli swoje miejsca i rozglądali się dookoła zdziwieni, że Snape'a jeszcze nie ma w klasie.
- Może się po drodze wywrócił i skręcił nogę?- powiedział Ron na co część gryfonów wybuchnęła śmiechem.
- Tak się składa Weasley- warknął Mistrz Eliksirów wyłaniając się z pod obszernego biurka z plikiem dokumentów w ręce.- że jeszcze żyję i mam się dobrze, ale gwarantuje Ci, że za każdym razem, kiedy uświadamiam sobie, że właśnie mam z wami lekcje mam ochotę iść rzucić się z wieży Astronomicznej. Minus dziesięć punktów od Gryffindoru!- dodał z wrednym uśmiechem na twarzy. Rudzielec tylko zacisnął ręce tak, że mu kostki pobielały.
Dzień nauki przeleciał im szybko i już byli po obiedzie. Prac domowych mieli tyle, że na samą myśl ich mdliło. Hermiona zabrała się do nich od razu bo wiedziała, że po pracy ze Snapem nie będzie w stanie już nic zrobić. Ron starał się od Niej cokolwiek odpisać, ale mu się nie udało. Zegar wybił godzinę osiemnastą trzydzieści, więc zabrała swoje książki i pergaminy udając się do swojego pokoju. Wzięła szybki prysznic, rozczesała splątane włosy i wygładziła ubranie. Pożegnała się z chłopakami oraz Ginny i wyszła. Otworzyła drzwi bez pukania za co została obdarzona morderczym spojrzeniem, ale nie przejęła się tym za bardzo.
- Dobry wieczór- mruknęła.
- Siadaj- warknął.- myślę, że już możesz poznać pewne cechy eliksiru, który będziemy przygotowywać. Eliksir Argulusa. Taka jest nazwa, która wzięła się od twórcy tej wyjątkowo paskudnej mieszaniny. Eliksir jest barwy szkarłatno-czerwonej a gdy w pełni dojrzeje, pojawia się mały dym nad powierzchnią, który jest już tak czerwony, że prawie czarny. Wystarczy, że go dłużej będziesz wąchać a będzie miało to katastrofalne skutki. Osoba, która go zażyje po piętnastu miniutach zaczyna krwawić od środka, coś jak sectumsepra na wnętrznościach, ale w formie płynu. Potem traci wzrok a następnie dochodzi do utraty zmysłów. Po godzinie osoba umiera.
Hermiona nie wiedziała co powiedzieć. Nie miała pojęcia, że będzie musiała przygotowywać takie świństwo.
- Profesorze...ale...po co Zakonowi taki eliksir?- zapytała przerażona.
- Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo panno Granger.
- Jak długo się go przygotowywuje?
- Dwa miesiące- odpowiedział.
- Rozumiem... Czy na ten eliksir... Argulusa? Jest jakaś odtrutka?
- Czy ty musisz zadawać tyle pytań?- warknął.- nie, nie znalazł, ale pracuję nad tym. Skład i instrukcje, które nas będą obowiązywały podam Ci jutro bo i tak zaczynamy go przygotowywać dopiero za trzy dni. Mam problem z pewnym składnikiem, ale powinien już być na miejscu. Jak narazie zajmij się veritaserum.
Zajął miejsce za biurkiem i przyglądał się jak pracuje. Widać, że zaczęła nabierać wprawy w tym co robi, ale nie powie jej tego bo mogłaby osiąść na laurach. Strasznie się zmieniła przez te wakacje. Jej włosy wydawały się żyć własnym życiem, co zresztą było normą. Oczy straciły swój błysk a ciemne doły pod oczami były bardzo widoczne. Widać było również, że sporo schudła. Już wyglądała jak kobieta. Szkoda, że wojna tak niszczy ludzi. Od kiedy urwała kontakt z rodzicami, stała się bardziej dojrzalsza. Myślałby pewnie tak dalej, ale przez drzwi wleciał roztrzęsiony Draco z Prorokiem Codziennym w ręce.
Męczyłam się z tym rozdziałem godzinę, ale czego się dla was nie robi! :) piszę na tablecie i ciągle się coś przesuwa, usuwa, przeskakuje... Rozdział z przemyśleniami Snape'a i coś o dalszej pracy naszego duo. Do następnego, Luna :)
"- Tak się składa Weasley- warknął Mistrz Eliksirów wyłaniając się z pod obszernego biurka z plikiem dokumentów w ręce.- że jeszcze żyję i mam się dobrze, ale gwarantuje Ci, że za każdym razem, kiedy uświadamiam sobie, że właśnie mam z wami lekcje mam ochotę iść rzucić się z wieży Astronomicznej." DOBRZE, ŻE SIEDZĘ, BO BYM SPADŁA I TARZAŁA SIĘ ZE ŚMIECHU XDDD
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pojawiła się chociaż wzmianka o Draco, bo intryguje mnie czy będzie miał w tej historii jakąś głębszą rolę czy raczej będzie żył własnym życiem.
OdpowiedzUsuńA Snape wygrał wszystko tym tekstem XDD
Draco będzie miał rolę w tym ff i to dużą :)
OdpowiedzUsuń