- SYRIUSZ?!- ryknął zszokowany Harry. Stał jak porażony, nie wiedział co zrobić, ale jego ojciec chrzestny podszedł do Niego, trochę kuśtykając. Przytulił Go tak mocno, że Harry'emu zabrałko tchu, ale nie miał zamiaru Go odepchnąć.
- Harry, jak dobrze Cię widzieć...- szeptnął mu do ucha. Stali tak jeszcze przez kilka sekund a każdy patrzył na ten obrazek z czułością i wzruszeniem.- Chodź, usiądźmy wszyscy... Molly, kochana nie musiałaś tego wszystkiego przygotowywać.
Kolacja mijała im wolno i leniwie tak jak chcieli. Pani Weasley zapowiedziała deser, ale najpierw wstał Syriusz by opowiedzieć wszystkim o jego misji. Byli bardzo ciekawi dlaczego nie było Go w domu przez całe wakacje.
- Słuchajcie. Moje zadanie nie było łatwe, jak wiecie musiałem się ciągle ukrywać. Miałem zwerbować kilka stworzeń leśnych z lasu Aprage. Oczywiśnie na początku nie przyjęły mnie zbyt uprzejmie, widząc po mojej twarzy.- zaśmiał się i faktycznie. Jego twarz wyglądała okropnie. Dodawała mu co najmniej dziesięć lat.- Później po jakiś dwóch tygodniach miałem zaszczyt porozmawiania z tamtejszym wodzem plemienia Quqaque. Te stworki są naprawdę dziwne, ale jak niebezpieczne. Wzrostem podobne do Goblinów, ale są bardziej sprytne i pragną wszystkiego co złe. Wygląd nie odzwierciedla ich duszy i pociągu do zabijania. Mają długie pyski, podobnie jak bociany. Ich skóra pokryta jest krótkimi włosami a paznokcie wyglądają jak długie, czarne szpony. Cóż, niestety nie wszyscy dali się przekonać, ale mamy po swojej stronie ich około stu. Musiałem się szybko ewakuować bo jak dowiedzieli się, że rozbiłem ich plemię, chcieli mnie zabić, ale nie dałem się. I tak oto jestem.- zakończył z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Wszyscy byli zaskoczeni, bo myśleli, że będzie to coś o wiele łatwiejszego. No, ale każdy podał mu dłoń a Harry nie mógł się nim nacieszyć. Ciągle rozmawiali o szkole, dowcipkowali. Mama Rona powiedziała, że muszą poczekać na deser z pół godziny. Wybraniec rozejrzał się po Norze i miał ochotę krzyczeć z radości. Widział tu tyle swoich przyjaciół... Rona, Lunę, Neville'a, Hermionę, choć byli pokłóceni, Szalonookiego, Freda i George'a, Billa z Fleur i Gabrielle, która patrzyła na niego jakby miała go zaraz zjeść i równocześnie zabić. Dopiero w oddali zobaczył Snape'a rozmawiającego z McGonagall o czymś widocznie ważnym w kącie. Był tak szczęśliwy, że nie wierzył do końca, że to wszystko jest prawdą. Nagle poczuł jak Syriusz duga go w ramię.
- Możemy się przejść? Zanim ciasto będzie gotowe, minie jeszcze z dwadzieścia minut a muszę Cię o coś zapytać.- szeptnął mu do ucha. Bez zastanowienia wstał od stołu i pokazał na drzwi. Poinformował siedzącego obok Rona gdzie idą, i że zaraz wrócą. Dłuższą chwilę szli w milczeniu a gdy starszy towarzysz się odezwał, młodszy prawie podskoczył.
- Słuchaj... Czegoś tutaj nie rozumiem. Dlaczego Remusa nie ma z nami?- zapytał trochę zaskoczonym i zdenerwowanym tonem. No tak, przecież On o niczym nie wie! Wiedział, że Lupin jest dla jego chrzestnego jak brat i miał prawo być zszokowanym.
- No bo widzisz... Och, usiądźmy sobie bo to długa historia.- odpowiedział Harry, trochę przerażonym głosem i wskazał na polanę obok wielkiego drzewa. Na dworze było już prawie ciemno.- Podczas twojej nieobecności, Remus ciągle kłócił się z Tonks. Nikt nie wiedział tak naprawdę o co im się ciągle rozchodzi, ale On ciągle mówił, że Nimfadora zachowuje się strasznie dziecinnie i nieodpowiedzialnie. Wiesz... On chyba poczuł coś do Ginny i ze wzajemnością. Pewnego razu jak już to było tradycją, pokłócili się tak, że się rozeszli. Ona widziała jak Remus całował Ginny i dała jej w twarz, więc to mogło być powodem ich rozstania. Żyli tak przez krótki, bardzo krótki okres bo obydwoje stwierdzili, że chyba popełnili błąd. To znaczy, Ginny pierwsza zauważyła, bo zachowywała się dziwnie. Była akcja i wszyscy byliśmy na nią wysłani. Hermiona i Tonks oberwały najmocniej, Nimfadora do dzisiaj leży na oddziale, ale jej stan jest już bardzo dobry tyle, że musi zostać jeszcze do zakończenia wakacji na obserwacji. No, ale wracając do tematu. Remus, gdy się dowiedział co się stało, natychmiast udał się do skrzydła szpitalnego. Wiesz... Nikt nie miał mu za złe tego nagłego obrotu spraw, bo tak naprawdę nikomu nie odpowiadał ich związek. Remus z tego co wiem, przeprosił Ginny, ale wyrzucił z siebie, że jest śmieciem, nic nie wartym człowiekiem. Od tamtego momentu nikt go nie widział.
Syriusz patrzył na niego z tak zdziwioną miną, że jego usta mogły by spokojnie zostać literą "O". Był przerażony i zaskoczony.
- Harry. Ja nie wiem co powiedzieć, nie wiem co o tym sądzisz, ale wiesz jakie jest moje zdanie. Ja ZAWSZE będę po JEGO stronie.
- Rozumiem Cię, bo sam mu nie mam tego za złe, przecież każdy popełnia błędy.
- I mówisz, że zaczął się nad sobą użalać?- Syriusz miał dziwną minę, taką pustą i nagle jego twarz wykrzywiła się w grymasie strachu.
- Co się stało?- zapytał zaskoczony.
- Bo widzisz... On często się nad sobą użala. Miał kiedyś coś w rodzaju depresji i nie chciał z nikim rozmawiać, też zaczął porównywać się z najgorszym. Mówisz, że nikt się z nim nie widział, nie odwiedzał Go...O mój Boże, Harry. Ja MUSZĘ się z nim spotkać, przecież On będzie w opłakanym stanie. Pójdziesz ze mną?
- Jasne, chciałem się Ciebie o to zapytać. Ale co im powiemy?- zapytał Harry.
- Prawdę, tylko i wyłącznie prawdę.
***
Severus stał przy kominku bardzo znudzony tym całym przyjęciem. Przeklęty zakład z Minervą! Jeszcze ta przeklęta Granger musiała do Niego teraz podejść.
- Profesorze? Mam pytanie... Jak będą wyglądały nasze lekcje podczas roku szkolnego?
- Będziemy spotykać się po zajęciach, myślałem, że to jasne- przymknął oczy, modląc się w duchu o cierpliwość.
- A czy... A czy moje szlabany są jeszcze aktualne?- zapytała trochę wystraszona.
- Zobaczymy Panno Granger, zobaczymy...- popatrzył na nią wściekle i wyszedł. Wiedziała, że odpowiedź była jasna. Oczywiście, że będzie miała te szlabany!
- Uważaj jak chodz...- warknęła, ale w porę zorientowała się, że to Ron.
- Hermiono, nie kłóćmy się, proszę. Przepraszam za wszystko.
Miała mu już odpowiedzieć, ale przez drzwi Nory wbiegł Harry z Syriuszem.
- Słuchajcie... Musimy iść... Do Remusa...- powiedział zadyszany Black.- O nic nie... pytajcie, wszystko wyjaśnimy... jak wrócimy. Powinniśmy być za około godzinę, więc wszyscy powinni tu jeszcze być.- dodał uspokajając oddech. Wszyscy wbili w nich zaskoczone spojrzenia, ale nikt nie protestował, więc wbiegli pojedynczo do kominka.
Dzisiaj mało Severusa i Hermiony, ale chciałam zrobić ciszę przed... No właśnie przed czym? Wydaje mi się, że następny rozdział powinien wam się spodobać, bo będzie bardzo ciekawy element pomiędzy naszą parą. Trzymajcie się, Luna.
Trochę brakuje mi żywego Syriusza ogolnie w ff, jakkolwiek to brzmi XD , więc cóż pisać... fajny rozdział :D
OdpowiedzUsuńHumorki Severusa - miodzio ^.^
No i nie mogę się doczekać następnego rozdziału, skoro ma być tam więcej Hermi i Sevcia x)
Cisza przed burzą :-D Rozdział przyjemny ^^ Krótko pisze, bo nie wiem co... tyle razy sie już powatarzalam hahaha... No ale co innego moge napisać, jak za każdym razem jest świetnie? Eh.. musisz tak dobrze pisać? Nie ma czego krytykować -_- xD
OdpowiedzUsuńDo następnego!
Pozdrawiam
36 yr old Structural Analysis Engineer Leland Prawle, hailing from Swan Lake enjoys watching movies like Eve of Destruction and Lapidary. Took a trip to Rock Drawings in Valcamonica and drives a Ferrari 500 TRC. skocz tutaj
OdpowiedzUsuńkancelaria adwokacka rzeszow zagloby
OdpowiedzUsuń