sobota, 4 lipca 2015

Rozdział czternasty

Stop. Właśnie zdał sobie sprawę co On właściwie zrobił. Dlaczego odgarnął włosy Hermionie Granger? Skarcił się w duchu za swój czyn i rozmyślał o Niej trochę. Była jedną z najbardziej rozsądnych ludzi jakich znał, inteligencji też jej nie brakowało. Musiał przyznać, że czasami jej wiedza robiła na nim spore wrażenie. Ale do jasnej cholery, dlaczego się tak wobec niej zachowuje? No tak... brakowało mu kobiety. Jego myśli zeszły na tor, którego unikał od dłuższego czasu. Lily... Jego Lily, która wyszła za tego kretyna Potter'a. A zresztą co się będzie nią przejmować, nie będzie ciągle jej rozpamiętywał, szczególnie, że zawsze jak pomyślał o kobiecie od razu przed oczami widział Evans. Czy on kiedyś w końcu o niej zapomni? Miał wielką nadzieję. Zapomniał o tym, że Granger śpi już od dobrej godziny, więc postanowił obudzić ją w niestosowny sposób. Za pomocą zaklęcia lewitował ją troszkę nad ziemią i po prostu upuścił.
- Co, co...co się dzieje?- zapytała zdezorientowana Hermiona.
- Komuś się przysnęło podczas pracy- warknął.
- Przepraszam, to się więcej nie powtórzy.- odpowiedziała ziewając. Gdy na niego spojrzała, zobaczyła jego wredny uśmieszek, który z pewnością nie oznaczał niczego dobrego, więc po prostu zabrała się do roboty. Skończyła nad ranem, ale była tak zmęczona, że usiadła na ziemi i przymknęła oczy. 
- Nie wolałabyś wrócić do Nory?- mruknął Snape.
- Mhmm... Ah tak, Nora.
- Nie chcę być nieuprzejmy- zakpił.- Ale idź sobie, chce mi się spać. Przekaż wszystkim, że dzisiaj o siedemnastej jest spotkanie Zakonu.- dodał. Wyszła i nie bardzo wiedząc co robi, aportowała się do Nory. Cisza i spokój. Poszła czym prędzej do łóżka i zasnęła.
Remus siedział w Norze i nie umiał spać. Piąta. No tak, wszyscy jeszcze śpią. Pełnia była blisko i to dawało się we znaki. Musiał przyznać, że czuł się podle. Od wieczora myślał co u Tonks, dotarło do niego, że nie powinien mówić tych wszystkich słów. Obiecał sobie, że po spotkaniu pójdzie i z nią porozmawia. Musi go wysłuchać. Z takimi myślami przemieścił się do kuchni żeby zrobić sobie kawę. Wyjął srebrną puszkę i ugotował wodę w mugolskim czajniku. No tak, Artur Weasley miał bzika na punkcie mugolskich rzeczy. Uśmiechnął się do siebie i gdy się odwrócił dostał prawie zawału.
- Witaj Remusie- powiedział Harry.
- Dlaczego nie śpisz?
- Blizna mnie boli.- odpowiedział szczerze.- Mogę się dosiąść?
- Jasne.- odparł Remus.- mam do Ciebie pytanie...
- Chcesz zapytać o to, jakie nastawienie mają do Ciebie domownicy tego domu po tym całym incydencie?- kiedy zauważył szczery szok na twarzy Lupina, zaczął mówić dalej.- W większości nikt nie ma Ci tego za złe. To znaczy, pogodziliśmy się z waszym wyborem i szanujemy to. Jedynie Ron ma jakieś "ale". Ma ochotę rozerwać Cię na strzępy.
- Nie dziwię mu się.
- Głowa do góry, Luna da mu wycisk- zaśmiał się Harry.
- Oni ze sobą są?
- Tak, od przedwczoraj.
Gawędzili tak aż do pobudki innych domowników. Kiedy Ginny weszła do kuchni, Remus wstał i uśmiechął się do niej. Odwzajemniła uśmiech i zajęła miejsce obok niego. Pod stołem złapał ją za rękę.
- Jak się spało?- zapytał cicho.
- Dobrze. Tak właściwie to co tutaj robisz?- zapytała.
- Dzisiaj jest spotkanie Zakonu o siedemnastej więc pomyślałem, że wpadnę z rana. Hermiona miała przyjść i wam przekazać, ale wróciła tak późno, że pewnie będzie spała aż do zebrania.- przyznał.
- On ją kiedyś wykończy!- syknął Harry. Zapowiadało się na długą litanię na temat Snape'a, ale gdy usłyszeli trzaski aportacji od razu ich głowy znalazły się w małym okienku. Do Nory leciał zakrwawiony Kingsley. Wszyscy byli przerażeni. Kiedy wleciał przez drzwi domu, pani Weasley od razu go dopadła.
- Co się stało?!
- Akcja! Śmierciożercy, cały wewnętrzny krąg! Ministerstwo.- mówił bez ładu i składu.
- Powoli, zacznij powoli mówić.- powiedział Lupin, przyciskający do siebie Ginny, która o dziwo go odepchnęła, ale nie miał czasu się teraz nad tym zastanawiać.
- W ministerstwie doszło do napadu, Czarny Pan zwołał około czterdziestu śmierciożerców w tym Wewnętrzny Krąg. Aurorzy właśnie z nimi walczą, ale jeśli zaraz nie dostaniemy wsparcia, wszyscy zginą.- odparł już mniej chaotycznie. Pani Weasley zakryła sobie usta ręką.- Potrzebujemy Hermionę, Rona, Lunę, Remusa, Ginny, Artura, Freda, George'a, Billy'ego. Za pięć minut przed Norą, szybko!- i wybiegł przed dom.
- Pójdę obudzić Hermionę!- Krzyknął Harry. Dziewczyna kompletnie nie wiedziała o co chodzi, ale kiedy Harry powiedział Atak od razu wybiegła z łóżka i szybko się ubrała. Gdy wszyscy już stali, złapali starą gazetę, która była świstoklikiem. Świat zawirował.

Krótko, ale dużo akcji. Możecie się przygotować na spory szok, ale miejmy nadzieję, że pozytywny. Na początku rozdziału trochę przemyśleń naszego drogiego Snape'a. Pozdrawiam, Luna.

4 komentarze:

  1. Cuuudo *,*
    Bardzo ciekawi mnie jak rozwinie się Ron i Luna (Runa ? )
    Mam nadzieję, że nikt nie ucierpi w Ministerstwie.. Nie lubię czytać o śmierciach xd
    Rozdział podobał mi się w 100% ♡
    Czekam na następny ❤😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam cichą nadzieję na spotkanie Snape'a z Hermioną w tym Ministerstwie xD
    Ogólnie ciekawy rozdział ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Mmm, Wewnętrzny Krąg <3 Liczę na ostrą wymianę zaklęć między Śmierciożercami, a Zakonem. Ciekawe czy Hermiona da sobie radę, w końcu jest pół przytomna :-D Myślę, że Severus będzie w Ministerstwie, w końcu Wewnętrzny Krąg. Jeju, jak ja uwielbiam to określenie "Wewnętrzny Krąg" awww *.* Kocham Śmierciożerców :-D Wspaniały rozdział!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytalam wszystkie rozdzialy w 1 dzien . I nie moge Nic powiedziec po prostu swietne najlepsze bardzo sie ciesze ze znalazlam tego bloga 👌 Juz czekam na nastepny rozdzial

    OdpowiedzUsuń