czwartek, 2 lipca 2015

Rozdział dwunasty

Rano obudził się z potwornym bólem głowy. Sobota. No i wszystko jasne, widział na ziemi pełno pustych butelek. Ile on do jasnej cholery wczoraj wypił? Koniec z tym. Włożył na siebie swoją szatę i zapiął szybko czarne, matowe guziki. Wiedział, że musi to zrobić, musi aportować się do Nory i porozmawiać z Granger. Jakaś smarkula nie będzie wchodziła mu na głowę i bawiła się w kotka i myszkę, co to to nie! Jak pomyślał, tak zrobił. Nie minęło pięć minut a on już stał przed drzwiami Nory i nacisnął złotą jak serce właścicielki klamkę. Atmosfera była gęsta. Ron Weasley siedział sam w kącie z naburmuszoną miną, Luna Lovegood próbowała go pocieszyć, Potter był tak zajęty młodą Delacour, że nie zauważył iż ma brudną twarz od pasty. Z salonu dobiegły go dźwięki rozmów dwóch osób. Na początku nie miał zamiaru podsłuchiwać no, ale samo tak wyszło.
- Kochanie, musimy zaakceptować wybór naszej córki. Sam nie popieram jej związku z Remusem, ale skoro się kochają to dlaczego mieliby nie być razem? Wiem, dwadzieścia jeden lat różnicy zapiera dech w piersiach, ale serce nie sługa.- rzekł Artur Weasley do swojej żony, Molly.
- Chyba będę musiała się z tym pogodzić. Ale Tonks... co jeśli nasza córka naprawdę rozbiła ich związek?- załkała pani Weasley.
- Nie sądzę, Remus nie byłby głupi i nie zostawiłby od tak Nimfadory. 
- Coś czuję, że ten związek nie będzie mieć przyszłości... Severusie! Jak dobrze Cię widzieć, zostaniesz na śniadaniu?- zapytała zdezorientowana.
- Chętnie, ale przyszedłem do Granger. Zastałem ją w domu?- zakpił.
- Oczywiście, jest w swoim pokoju.
* * *
Leżała na łóżku, ubrana, umyta i osamotniona. Natłok spraw komplikował jej tymczasowe życie, ale nie śmiała powiedzieć ani słowa. Była pod obcym domem pomimo, że czuła się tutaj jak w swoim własnym domu. Jej przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Niechętnie wstała i jeszcze bardziej niechętnie spojrzała na Mistrza Eliksirów.
- Wpuścisz mnie czy będziesz podziwiała moją niebywale piękną twarz?- zakpił złośliwie.
- Nie, myślę, że jednak będzie podziwiać Pan te oto piękne drzwi.- warknęła i już miała zamknąć drzwi przed tym jego wstrętnym wielkim nochalem, ale zablokował je nogą.
- Granger, nie zgrywaj szczeniaka tylko porozmawiaj ze mną.- po czym bezceremonialnie pozwolił sobie wejść do środka, spychając ją z drogi. 
- Jak Pan śmie naruszać moją prywatną przestrzeń! Oh, zapomniałam... Bardzo to Pan lubi prawda? Ostatnio robi to Pan często.- powiedziała bezbarwnym tonem patrząc przez okno.
- Uważaj do kogo mówisz- warknął- przyszedłem Cię... Cię... Przeprosić zadowolona?!- był wściekły, że musiał się poniżać przed Granger.
- Nie chcę Pana wymuszonych przeprosin- oświadczyła.
- Na litość Boską a coś ty myślała Granger? Że przyjdę tu z bukietem róż i wielkim transparentem?
- Nie, ale każdego człowieka stać na szczere "przepraszam"
Nawet nie wiedział kiedy stał przy niej i dotknął ręką jej ramienia. Odwróciła się do niego przerażona bo stali od siebie w niebezpiecznie bliskiej odległości patrząc sobie w oczy.
- Przepraszam...- wyszeptał patrząc głęboko, jak zahipnotyzowany w jej brązowe oczy i wyszedł.
Była tak bardzo oszołomiona, że nie wiedziała co się stało. Jeszcze przed sekundą czuła jego oddech na swojej twarzy, bardzo przyjemny oddech. Nie! To zdecydowanie zły tok myślenia. To co zrobił było bardzo dziwne.
* * *
Remus stał przy oknie obserwując jak liście drzew tańczą do melodii wiatru. Jego twarz otulały promienie słońca, co było rzadkim zjawiskiem szczególnie, że praktycznie cały czas pada. Gdyby stał tak jeszcze przez chwilę, poczułby się jakby wojny nie było. Jednak poczuł jak ktoś oplata mu ręce na brzuchu i przytula od tyłu. Uśmiechnął się pod nosem i spojrzał przez ramię na zaspaną Ginny.
- Jak się spało?- zapytał zatroskany i przytulił ją do siebie.
- Wygodnie, ale miałam koszmary.
- Zrozumiałe. Słuchaj... wiem, że tego nie chcesz, ale musisz pokazać się w Norze.
- Dobrze, ale proszę zróbmy to za godzinę.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem- wyszeptał jej do ucha i pocałował. Na początku był to spokojny pocałunek, ale później przerodził się w namiętną serię długich chwil. Napięcie biło od Remusa z wielką siłą, ale wiedział, że nie może pozwolić sobie na utratę kontroli. Jednak Ginny nie pomagała mu w tym, ocierając się biodrem o Jego dolną część ciała. Nie wytrzymał. Wziął ją na ręce i posadził na blacie kuchennym. Teraz nie wyglądało to już jak niewinne pocałunki. Błądziła rękoma po jego plecach. Zaczął odpinać jej koszulę po czym nastąpiła fala otrzeźwienia.
- Myślę, że powinnaś się ubrać.- powiedział dziwnym tonem.
- Tak... też tak myślę.- odpowiedziała nieco zgaszona.
Zdał sobie sprawę, że mogło wyglądać to tak, jakby go nie pociągała, ale nie interesowało go to. Nie miał zamiaru iść z nią do łóżka po tylu dniach ich znajomości. Co jak co, ale miał swój rozum i godność człowieka. Kiedy zeszła, była już całkiem inna. Oziębła w stosunku do niego, ale wiedział, że i tak jej przejdzie.
- Możemy aportować się już do Nory?- zapytała, nie patrząc na niego.
- Co tylko zechcesz.- odpowiedział pogodnie.
Kiedy stali już w środku, Ginny od razu poleciała na górę a Remus niepewnie wszedł do kuchni. Oczywiście Ron musiał od razu wyjść i dugnąć go ramieniem, ale wiedział jaki jest chłopak i w pełni to rozumiał
- Jak ona się czuje? Remusie, tak mi przykro...- powiedziała łamiącym się głosem pani Weasley.
- Przykro? na Twoim miejscu już dawno wywalił bym mnie za drzwi.- zaśmiał się Remus.
- I zaraz tak zrobię jeśli nie zejdziesz mi z drogi- warknął Severus.
- Severusie!- skarciła go Molly.
Dom wariatów. Molly wczoraj dowiedziała się, że jej córka ma romans ze starszym od dwadzieścia lat mężczyzną a ta go jeszcze broni, Ha! Komedia roku! Dobra... różnica wieku nie ma granic, ale no ludzie, przecież to jest zwykły kundel. Biedny jak mysz kościelna, brzydki jak noc i w dodatku był huncwotem... Czego chcieć więcej. Nie rozumiał idei młodej Weasley, ale za każdym razem kiedy pomyślał o nich pukał się w głowę. No tutaj kompletnie wszyscy ześwirowali. Spojrzał na zegar. Trzynasta. Musiał iść przypomnieć Granger o dzisiejszym szlabanie więc poszedł na górę. Drzwi były otwarte, ale na wszelki wypadek zapukał. Znowu otworzyła mu Wiem-To-Wszystko, ale dostała wypieków, gdy go zobaczyła. Poczuł się nieswojo.
-Granger, pamiętaj, że dzisiaj o dwudziestej masz do odrobienia szlaban.- powiedział ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Ze satysfakcją patrzył jak jej głębokie rumieńce bledną a Ona robi się czerwona na całej twarzy ze złości. Zamknęła mu drzwi przed nosem a on krzyknął tylko.
- Dziesięć punktów od Gryffindoru! 


Kochani, dzisiaj trochę filozofii naszego drogiego Snape'a. Tak, jak możecie zauważyć coś się dzisiaj stało pomiędzy naszą parą, ale spokojnie, to tylko przebłyski ich końcowych uczuć. Pozdrawiam, Luna.

1 komentarz:

  1. Kochana, sprawiłaś, że me serce zabiło szybciej <3
    Cudowny rozdział ^.^ i przemyślenia Severusa i ogólnie jego zachowanie
    Nie będę się znowu tak rozpisywać :P
    Czekam niecierpliwie i weny życzę c:

    OdpowiedzUsuń