- U...umbridge znowu zawita Hogwart- wydyszał Draco. Hermionie zakręciło się w głowie, musiała usiąść.
- Kiedy?- zapytał krótko Snape.
- Czekaj, może przeczytam ekhem... Dolores Jane Umbridge na polecenie Ministra Magii Została Wielkim Inkwizytorem Magii. Ministerstwo zauważyło dużo niezgodności w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, dlatego trzeba pomóc jej się podnieść aby całkowicie nie upadła. Wyżej wymieniona kobieta zawita Hogwart na początku listopada.
- Chcesz mi powiedzieć, że ta stara larwa zjawi się tutaj za półtora miesiąca?- warknęła Hermiona. Snape nawet jej nie wypomniał słownictwa bo sam wyraziłby się tak samo.
- Niestety... Wiecie co to oznacza? Będzie węszyć. Na pewno będzie chciała się dowiedzieć, dlaczego uczniowie na szóstym roku zostali Prefektami Naczelnymi. Może zanim przyjedzie, oddajmy te funkcje co?
- To i tak nic nie da.- wtrącił się Snape.- Ministerstwo i tak o tym wie. Odkąd Voldemort wrócił, Dumbledore musi pisać co miesiąc raporty do ministra.
Nastała cisza. Hermiona patrzyła przed siebie i nie wiedziała co powiedzieć. Oczy zaszły jej łzami bo wiedziała, że teraz zacznie się prawdziwe piekło. Nawet nie zauważyła, że Malfoy już wyszedł. Wstała i zaczęła chodzić nerwowo po lochu.
- Możesz się tak nie wiercić?- mruknął Severus.- staram się myśleć co teraz.
- Przepraszam.- powiedziała cicho i stanęła przy biurku tyłem do Mistrza Eliksirów. Zaczęła cicho szlochać.
- Granger nie maż się. Czemu beczysz?- zapytał niecierpliwie.
- Nie mam już siły panie Profesorze... Praca dla Zakonu, problemy z przyjaciółmi, problemy z Remusem, stara ropucha w zamku i na dodatek nie mogę nawet skontaktować się z rodzicami.- zapłakała. Snape podniósł się i stanął obok niej.
- Po pierwsze- zaczął kpiącym tonem.- od kiedy interesuje Cię los naszego kundelka? Po drugie, dobrze wiedziałaś na co się piszesz pracując dla zakonu. Po trzecie, po co przejmujesz się twoimi gryfonami? Przecież oni tygodnia by nie wytrzymali bez Ciebie.- dodał z wrednym uśmiechem.
- Ja wcale nie żałuje dołączenia do Zakonu!- zaperzyła się.- A poza tym, Remusem to ja się zawsze interesowałam!- pominęła przytyk o jej znajomych.
- Jakoś nie obchodziło Cię co czuje, jak na niego najeżdżałaś w Norze.- zakpił ponownie.
- Skąd pan... Może się pan nie wpychać do mojego życia prywatnego?!- zapytała już rozeźlona.
- Ależ ja się nie wpycham, spotkałem Lupina w barze. Był nieźle wstawiony. To była ta noc, kiedy zerwał z Ginevrą. Myślałem, że zaraz się zabije. Nie żebym miał coś przeciwko, ale no sama wiesz. Zaczął mi płakać, że jest zerem i takie tam, to go zostawiłem.- wyrecytował. Hermiona zakryła twarz ręką.
- ZOSTWIŁ GO PAN TAM SAMEGO?!
- Nie unoś się głupia dziewucho! Miałem do załatwienia inne sprawy. Ale wracając do tematu, to dużo o Tobie mówił. Mówił, że go nienawidzisz, że gdy mu to wszystko wygarnęłaś chciał uciec od tego wszystkiego.- mówił nudnym tonem. Zaczęła płakać. Aż tak bardzo go zraniła? Nie umiała powstrzymać łez.
- Jak... Pan... śmie- zawyła. Oplotła się ramionami i ponownie odwróciła się do Niego tyłem. Podszedł bliżej i Ją przyciągnął do siebie, ale po chwili go odepchnęła wściekła.
- W co Pan pogrywa?! Pierwsze mnie Pan obraża, doprowadza mnie Pan do łez a później przytula i pociesza!- krzyknęła histerycznie.
- Słuchaj...
- NIE! Teraz to Pan posłucha! Nie mam zamiaru dać sobą manipulować! Nie wiem czy aż tak mnie Pan nienawidzi, że chęć upokorzania mnie jest świetną rozgrywką, ale NIE ZE MNĄ TE NUMERY!- wrzasnęła rozpłakana i wybiegła z lochów.
Stał w tym samym miejscu i patrzył dokładnie w punkt, w którym przed chwilą stała. Nie wiedział co czuł. Był zły sam na siebie bo odziwo polubił kłótnie z Granger. Może nawet samą Ją? Sam nie był pewien. On nawet nie wiedział dlaczego robił tak jak Ona sama powiedziała. Chciał się tylko z nią podroczyć, ale czasami się zapominał i doskonale o tym wiedział. Podszedł do barku, wyciągnął Ognistą i usiadł wygodnie w fotelu. Wziął pierwsze łyki, ale do salonu wparowała McGonagall cała blada i roztrzęsiona.
- JAKIM PRAWEM ONA ZNOWU SIĘ TUTAJ POJAWI?! TO NIEDORZECZNE!- przeszła przez pokój i zabrała mu z ręki alkohol.
- Hej!- zawołał oburzony Snape.- znowu chcesz mi wszystko zabrać żebym się nie upił?!
- Nie, dziś wypijemy razem.
* * *
Hermiona doszła do wieży Gryffindoru i zastała w salonie tylko Ginny.
- Słyszałaś już o...
- Cały zamek już słyszał.- uśmiechnęła się smutno Ginny.
- Dlaczego jeszcze nie śpisz?
- Bo miałam Ci to przekazać, doszedł przed chwilą. Dobranoc Hermiono.- pożegnała się podają starszej przyjaciółce kopertę. Kiedy rudowłosa zniknęła za drzwiami sypialni spojrzała na kopertę. List od Remusa.
Kochani, jeśli znowu są jakieś błędy to przepraszam, ale ciągle piszę na tablecie a to wielkie wyzwanie. Rozdział jest smutny, ale ostatnio było dosyć wesoło. Postanowiłam trochę skomplikować życie naszych bohaterów. Pozdrawiam, Luna :)
uuu, sassy Hermiona XDD
OdpowiedzUsuńale i tak McGonagall tu wygrała XDD
Ogólnie rozdział bardzo fajny i oczywiście czekam na następny. :D
Rycze xD McGonagall wygrała. Totalnie.
OdpowiedzUsuńNajlepszy moment w KAŻDYM ff (a przynajmniej jeden z wielu najlepszych xD) to ten kiedy ludzie wspólnie obrażają i robią sobie jaja z Landryny x)