- Rudi? Rudi Marks?!- wydała zduszony okrzyk po czym rzuciła się by objąć chłopaka.
- Hermiono cóż za entuzjastyczne powitanie- powiedział radośnie Rudi.- wybacz muszę iść, ale spotkamy się później w Norze. Mama Charlie'go zaprosiła mnie na kolację. Do widzenia profesorze Snape.
- Do widzenia- warknął.- skąd znasz tego palanta?
- No wie pan co!- obruszyła się.- Kiedyś był w Norze na wakacjach, ale tylko na trzy dni, poznaliśmy się podczas turnieju trójmagicznego. To przyjaciel Charlie'go, pracuje przy smokach.
- Doskonale wiem kto to jest. A teraz zabieraj się do roboty.
Gdy wypowiedział ostatnie zdanie od razu zabrała się do pracy. Musiała w duchu przyznać, że zaczęła jej się podobać jej rola w zakonie. Zaczęła robić napar a czas śmigał jak szalony. Kiedy dodała przygotowaną substancję do eliksiru wybiła dwudziesta trzydzieści. Ona zmęczona, a on stoi w najlepsze i bezczelnie na nią patrzy.
- Profesorze? Wszystko w porządku? Musi się pan tak na mnie gapić?- powiedziała niedbale.
- Pięć punktów od Gryffindoru za ton- warknął.- ale jeśli już chcesz wiedzieć, to będę patrzył tam gdzie chce.
- To absurd- oburzyła się.- przecież rok szkolny się jeszcze nie zaczął!
- Co nie znaczy, że nie mogę tego robić- zaśmiał się podle.- Mam rozumieć, że będziesz na tej kolacji dla kretynów?
- Pan też będzie?!
- Gdybym nie szedł to bym nie pytał- mruknął.
- No wie pan, wiedziałam już odkąd powiedział pan "kolacja dla kretynów", ale wolałam się upewnić.
- COŚ TY POWIEDZIAŁA?!- krzyknął, że Hermionie podzwoniło w uszach- MASZ SZLABAN PRZEZ CAŁY MIESIĄC POCZĄWSZY OD PIERWSZEJ SOBOTY SZKOLNEJ CO TYDZIEŃ! A TERAZ WYNOCHA DURNA DZIEWUCHO.
Hermiona wybiegła z sali, ale kiedy była już przed kominkiem zaśmiała się cicho. Gdy już wylądowała w Norze, Ginny uwiesiła jej się na szyi.
- Hermiono, obudził się... Remus się wybudził kiedy poszłaś! A teraz wybacz mi, chciał ze mną o czymś pogadać więc za pół godziny w pokoju.
I nie zdążyła powiedzieć ani słowa bo rudowłosa wyszła przez drzwi Nory. Czyżby Remus coś do niej czuł? Niee... To niemożliwe. On kochał Tonks z całego serca. Podczas "podróży" do kuchni wpadła na George'a.
- Uważaj jak chodzisz- warknął George.
- Słuchaj! To, że nie chcę być z Fred'em nie usprawiedliwia twojego zachowania!- krzyknęła oburzona- co ty sobie wyobrażasz?! Że możesz mnie ciągle poniżać? Fred jakoś zrozumiał to i dał sobie spokój a ty co?! Wielki adwokat?- George'owi opadła szczęka podobnie jak wszystkim obserwującym całe zajście. Z podniesioną głową, zaczęła pomagać pani Weasley w rozkładaniu talerzy.
- To było coś, ale mu dogadałaś!- Powiedział szeptem Potter.
- Nie mam zamiaru obchodzić się z nim jak z jajkiem- powiedziała niecierpliwie.- Co tam u was?
- Narazie cisza, ale Ron chyba zaczyna zdawać sobie sprawę, że Cię zranił.- powiedział powoli, jakby bojąc się reakcji Hermiony.
- Miejmy nadzieję, że poskutkuje.- odpowiedziała. Tak naprawdę to zaczynało brakować jej towarzystwa Rona, ale co? Może to Ona miała go jeszcze przepraszać? Co to to nie! Gdy wszyscy usiedli do stołu, z kominka wyszkoczył Snape. Kiedy ich wzroki się spotkały, Mistrz Eliksirów niebezpiecznie zwęził oczy i usiadł obok Alastora. Martwiła się o Ginny bo wciąż nie wróciła i wcale nie zapowiadało się na miłą pogawędkę. Gdy wszystko rozniosła, a stół uginał się pod ciężarem słodkości, dziewczyna usiadła obok Harry'ego i Ron'a. Rozmawiali o quidditch'u więc wolała się nie wtrącać. Wypatrywała Rudi'ego przy czym leciała po twarzach obecnych osób i natknęła się na twarz Snape'a. Kiedy zorientował się, że patrzą sobie w oczy szybko odwrócił wzrok. Nie miała czasu się nad tym zastanawiać bo do Nory weszła Ginny, która dała jej znak, że ma za nią pójść i Remus, który posłał jej tajemnicze spojrzenie. Była bardzo zdziwiona, ale wolała się nie odzywać. Gdy przeszła przez próg swojego pokoju, usiadła na łóżku i czekała aż Ruda coś powie. Była tak wstrząśnięta, że nie umiała wydusić ani jednego słowa.
- Ginny no powiedz coś!- zaczęła Hermiona.
- Obiecaj mi, że po tym co usłyszysz, nie zmienisz o NAS zdania...
- Obiecuję.
- Kiedy wyszłam z Nory, poszłam usiąść pod drzewem i czekałam na Remusa. Trochę się spóźnił, ale nie dziwię się mu. W końcu dopiero co się wybudził. Ale nadszedł moment w którym przyszedł... Przeszliśmy się kawałek po polu i znaleźliśmy pień wiec usiedliśmy na nim.
Idealnie bo nie było możliwości zobaczenia co robimy. Panowała niezręczna cisza, ale nagle odezwał się, i powiedział mi, że chyba wie co jest grane. Zaczęłam panikować, zaprzeczać, ale w końcu uległam i powiedziałam prawde. Kiedy już odchodziłam cała mokra od łez i deszczu, złapał mnie za rękę i... pocałował. Hermiono ON mnie pocałował!- załkała głośno dziewczyna.
Nie wiedziała co powiedzieć. Remus Lupin bawił się w romanse? Coś jej tutaj nie pasowało, ale wydawało jej się, że nie układa mu się z Tonks. Ale nie powinien bawić się jej uczuciami, kiedy ma inną partnerkę.- Błagam Cię, powiedz coś!
- Ale... Ale ja nie wiem co Ginny. G-gratulacje?- powiedziała niepewnym tonem i przytuliła przyjaciółkę.
Rozdział może troszkę smutny, jesli chodzi o Ginny, ale odzwierciedla on mój nastrój. W następnym rozdziale, trochę przemyśleń Snape'a. Luna.
Rudi? Co to za Rudi? xD Nooo w prawdzie Remus nie wybudził się w piątek, ale ja to czytam w piątek, więc... :-D W następnym będzie Snape? No to już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuń