środa, 24 czerwca 2015

Rozdział piąty

Była przestraszona, ale w duchu przyrzekła sobie, że się nie podda. Humor Snape'a co prawda w ogóle jej nie pomagał, ale wiedziała, że kiedyś nadejdzie dzień w którym podzieli z nią pracownię.
- A więc Granger- zaczął nudnym tonem- będziesz miała okazję się wykazać. Dyrektor potrzebuje Felix Felicis... Tak, dobrze usłyszałaś-dodał z kpiącym uśmieszkiem kiedy zobaczył szok na jej twarzy.
- Profesorze? Po co dyrektorowi Płynne Szczęście?- zapytała.
- Granger-warknął- wiesz, że jest woja prawda? Nie patrz tak na mnie bo uwierz mi, że będziemy robić gorsze rzeczy- zaśmiał się podle. 
Jeszcze chwilę mówił jej rzeczy dotyczące eliksiru, które już wiedziała, ale z grzeczności nie chciała mu przerywać bo wiedziała, że byłaby to próba samobójcza. Kiedy skończył, udał się po potrzebne składniki a ona zerknęła tylko na porady, które jej zostawił. Po piętnastu minutach stał przed nią pusty kociołek i składniki.
- Coś nie tak, Granger?- zapytał kpiarsko.
- Wszystko w porządku panie profesorze, ale jestem ciekawa co Pan będzie robił.
- Veritaserum- powiedział krótko.- A co? nie dasz sobie rady sama?- uniósł brwi do góry i udawał wielki szok.
- Dam sobie sama radę!- zaperzyła się.
- Uważaj na swój ton durna dziewczyno, nie zapominaj kim jestem.
Bez słowa zaczęła przygotowywać swoje stanowisko pracy.
- Incendio- powiedziała szeptem.
Przygotowała drugi kociołek, żeby móc dodać do niego korzenie prawoślazu. Praca szła jej całkiem nieźle, przynajmniej jej się tak wydawało. Miała tylko nadzieję, że gdy wróci do nory usłyszy dobre wieści. Mianowicie- Lupin się wybudził. Widziała Tonks zeszłego wieczora, ale nie była w stanie zapytać jak się czuje. Pewnie bardzo się o niego martwiła.
- GRANGER UWAŻAJ!- Ryknął Snape.- Ty kretynko! najpierw trzeba to zagotować, później dodać!
- Och...przepraszam, musiałam to przeoczyć-powiedziała zszokowana.
- Jeszcze jedna pomyłka a wylatujesz, zrozumiano?!- warknął.
- Przepraszam...
Do końca eliksiru nie zrobiła ani jednego błędu, chociaż bardzo się namęczyła. Musiała odstawić eliksir na dwa miesiące, ale trzeba było przygotować jeszcze napar ze strąków kozieradki.
- Zrób sobie przerwę.-powiedział, nie odrywając oczu od veritaserum.
- Profesorze...- zaczęła.
- Czego, nie widzisz, że jestem zajety?!
- Mam pytanie. Po co nam aż tyle veritaserum?
- Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Czasami trzeba radzić sobie samemu, a podejrzanych jest dużo.
- Ale przecież mamy cały zapas!- uniosła ton.
- Ale widocznie jest go za mało- powiedział niecierpliwie.- Jeśli chcesz, możesz iść, ale przyjdź wieczorem zrobić napar, nie przeszkadzaj mi już.
- Dobrze profesorze, do wieczora.- pożegnała się i wyszła. Była w wielkim szoku, że Snape pozwolił jej wyjść wcześniej, przecież dopiero jest trzynasta. Wyskoczyła z kominka i poszła automatycznie do salonu. Nie wybudził się. Czuła się jakby ktoś zaplątał jej linę wokół serca, gdy widziała płaczącą Tonks i... Ginny. Spotkała się wzrokiem z przyjaciółką, która odrazu do niej podeszła.
- Hermiono, możemy porozmawiać?- Zapytała najmłodsza Weasley'ówna.
- Jasne, chodźmy do pokoju.- odpowiedziała. W Norze było dzisiaj tyle osób, że nikt nawet nie zauważył kiedy przyszła.
- Słuchaj...- zaczęła Ginny.- Chciałabym z tobą porozmawiać o...
- Remusie- przerwała jej Hermiona- Ginny, ja chyba wiem o co Ci chodzi...
- Proszę, nie skreślaj mnie, ale ja się chyba w nim zauroczyłam. Wiem, że jest z Tonks i broń Boże, nie chcę tego rozbijać! Nikt się o tym nie dowie, obiecaj mi, że nikomu nie powiesz...- powiedziała błagalnym tonem.
- Wiesz, że możesz na mnie liczyć. Nikt się nie dowie. I nie mam cię za co skreślać, serce nie sługa. Chodź, zejdziemy na obiad.
Gdy szły korytarzem, wpadły na Harry'ego. Hermiona na początku nie wiedziała jak się zachować a oczy błądziły po ścianach Nory.
- Możemy pogadać, w cztery oczy?- Zaczął niepewnie Harry. Ginny taktownie się wycofała.- Chciałem Cię przeprosić... Ja wcalę nie myślę tak jak Ron, oh zresztą on też tak nie myśli! 
- A co ty, jego adwokat? Myślałam, że chciałeś być aurorem- warknęła.- Póki co, muszę przemyśleć pewne sprawy, ale nie mam Ci tego za złe. Problem jest w czymś innym i nosi nazwę Ron. A teraz wybacz, chciałabym coś zjeść... idziesz?
- Pewnie- powiedział nieco bardziej entuzjastycznie. 
Gdy usiadła obok Harry'ego, Ron obrzucił ich nieprzyjemnym spojrzeniem. Co prawda, bardziej zabolało ją to, że George zrobił to samo. Fred uśmiechął się do Hermiony przepraszająco i starał się zagadać drugiego bliźniaka.
- Nie przejmuj się George'em. Słyszałem, że jest trochę zły odkąd dałaś kosza Fred'owi.- powiedział wybraniec.
- Niech zgadne. Cała Nora już wie, prawda?- zapytała.
- Pytanie retoryczne Hermiono.- powiedział jadowicie George.
- Wiecie co, pójdę poczytać.
Pobiegła na górę. Nie chciała patrzeć w te twarze przepełnione nienawiścią. Czuła się podle, nie dość, że gościli ją u siebie to ona jeszcze sprawiała im przykrość, ale na litość boską! Przecież ona nie jest niczemu winna! Po prostu Fred jej się nie podoba i tyle. W mgnieniu oka wybiła dziewiętnasta więc stwierdziła, że pójdzie już do zamku. Powiedziała pani Weasley, że wróci późno. Dostrzegła w twarzy Molly mieszankę współczucia i smutku. Skrzaty powitały ją mile, ale musiała iść. Gdy stanęła w drzwiach gabinetu Mistrza Eliksirów, była zszokowana tym kogo tam zobaczyła...

Przepraszam, że nie dodałam wczoraj rozdziału, ale byłam poza domem. Wiecie co zauważyłam? Że gdy dodaję post to godzina dodania nie zgadza się z rzeczywistą. Obecnie jest 23:35 a pokazuje co innego. Ale wracając do opowiadania! Następny rozdział powinien was zaciekawić bo pojawi się nowa postać. Dziękuję za ponad 200 wyświetleń na blogu, to wiele dla mnie znaczy. Pozdrawiam. Luna.

3 komentarze:

  1. Dzisiaj będzie bardzo krótko... nie mam nastroju, na komentarze.
    Rozdział jest naprawdę bardzo ciekawy. Jestem zaintrygowana kogo zobaczyła Hermiona. Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że w ogóle się odezwałaś! :) Bardzo cieszą mnie twoje komentarze, naprawdę.

      Usuń
  2. Bardzo mnie cieszy,że relacja między Snape'em a Hermioną rozwija się powoli.Inaczej szczerze mówiąc sobie tego nie mogłabym wyobrazić,teraz czytając to opowiadanie mam wrażenie,że jest ono jakby kolejną cząstką książki o HP .
    Czekam niecierpliwie na nowy rozdział i nie zapomnij o nim poinformować ;*

    OdpowiedzUsuń