- Jak to nie wiadomo czy żyje?- zapytała przerażona Hermiona.
- Niestety nie mamy informacji o tym, gdzie się znajduje, ale możliwe, że pojmali go śmierciożercy- odpowiedział smutno Dumbledore. Po tych słowach Pani Weasley po prostu wstała i płacząc udała się do swojej sypialni.- Arturze idź do Niej... Ja omówię resztę spraw. Tak więc, prosiłbym opiekunów nowo przyjętych osób do Zakonu by zaczęli wspólnie działać. Za nie długo zbliża się rok szkolny, ale nie martwcie się. Dacie sobie radę. Myślę, że to by było na tyle. Dobranoc.
- Granger, rusz się. Wracamy do zamku.- powiedział Snape.
- Profesorze, teraz? Przecież jest noc!
- I co z tego, musimy nadrobić straty. Chodź.- I pociągnął ją za rękaw. Zanim się obejrzała, stała w gabinecie Snape'a.- Tak więc... muszę pozwolić Ci w pomocy. Jako, że sprawa jest wielkiej wagi nie będziesz ze mną sporządzała tego eliksiru od razu. Będziesz moją...asystentką- zakpił.
- Dobrze profesorze.- odpowiedziała beznamiętnie. Czuł, że chodzi o sprawę jej rodziców, ale na miłość Boską! jest wojna a Ona nie może się teraz kleić. Musi być silna i odpowiedzialna...- dlaczego się Pan na mnie patrzy?
- Podziwiam widoki- warknął zdenerwowany. Nienawidził, gdy ktoś przeszkadzał mu w myśleniu.- mam nadzieję, że nie jesteś zmęczona, bo tutaj jedna pomyłka może kosztować Nasze życie.- dodał poważnie.
- Tak, jestem pełna sił.- odpowiedziała, ale niezbyt przekonująco.
- Więc zapraszam do stanowiska Panno Granger.
Pracowali, tak długo pracowali. Była chyba godzina druga w nocy a oni ciągle męczyli się z jednym składnikiem. Rzecz jasna nie zamienili ze sobą ani słowa, bo Hermionie nie można było się odzywać podczas pracy. Kiedy Mistrz Eliksirów dodał dobrze sporządzony składnik do wywaru, zabezpieczył kociołek i odetchnął.
- Herbaty?- zapytał nalewając sobie do szklanki.
- C-co... o tak, poproszę.
- Spisałaś się nieźle, ale mogło być lepiej. Nie poparz sobię tych delikatnych rączek- zakpił.
- Ja wcale nie mam delikatnych rączek!- zaperzyła się. W mgnieniu oka stał przy niej w niebiezpiecznie bliskiej odległości po czym strzelił ją palcami w nos.
- No wie Pan! Zachowuje się Pan jak dziecko!- powiedziała z wyrzutem masując sobie czubek nosa.
- Ale wciąż jestem doroślejszy od Ciebie- powiedział jadowicie.- Jeśli masz ochotę, wróć do Nory. Nie zapomnij, że za sześć godzin chcę Cię tutaj widzieć.
- SZEŚĆ?! Przecież ja się nie wyśpię!
- Cóż za wielka strata- zakpił.- Więc na co czekasz?- dodał. Powiedziała dobranoc i weszła do kominka. Wpadając do Nory wpadła na Remusa.
- Przepraszam Hermiono...- powiedział szeptem a kiedy miała już odchodzić złapał ją za rękę.- Zaczekaj. Wiem, że czujesz się nieswojo bo jestem z Twoją najlepszą przyjaciółką, ale gwarantuje Ci, że będzie przy mnie bezpieczna.
- Nie powiedziałam, że zagrażasz jej, ale co z Tonks?- powiedziała otwarcie i założyła ręce na piersi.
- Rozstanę się z Nią. Jest za dziecinna, roztrzepana, to nie dla mnie. Ginny jest inna.
- Mam nadzieję, że nie zabawisz się jej kosztem i nie zostawisz, dobranoc.- Po tych słowach oddaliła się do swojego pokoju. Rudowłosej nie było więc mogła szybciej zasnąć.
* * *
Harry siedział razem z Ronem na ziemi i rozmyślali o wszystkim. Ron był strasznie przybity odkąd porwano jego brata, ale starał się trzymać.
- Harry... jak myślisz? Co teraz będzie? Lada chwila wracamy do Hogwartu a tu takie niespodzianki. Nie wiem czy dam radę tam wrócić...
- Co ty gadasz! Dasz radę, masz mnie, Hermionę, Ginny... Nie możesz się poddać w takim momencie!- krzyknął za głośno Harry.
- Ciiiiszej! Wiem, ale zrozum. Boję się Harry. Po prostu boję się.
- Nie martw się, na pewno go znajdą. Poza tym nie możemy się teraz załamywać, kiedy przyjechać ma Gabrielle.
- Stary, ty coś do niej?- zapytał zszokowany Ron.
- Nie wiem, czas pokaże.
* * *
Ranek nastał szybciej niż myślała. Po prostu zwlekła się z łóżka i wyglądała jak zwłoki. Pół godziny starała się doprowadzać siebie do porządku, ale nie zbyt jej to wyszło. Kiedy zeszła na dół, zastała Remusa, Ginny i Panią Weasley.
- Kochaniutka, proszę zjedz coś! -nalegała Molly.
- Prosze mi zapakować, ja na prawdę nie mam czasu.- powiedziała słabym tonem i już minutę później trzymała swoje śniadanie.- Do wieczora.
-Miłego dnia!- wołała za nią pani Weasley.- Ona zdecydownie za dużo pracuje... Dzieci, idę się położyć.- dodała. Ginny została sama z Remusem. Przysunął się do niej i pogładził jej rękę.
- Chodźmy do salonu, tutaj może ktoś wejść.- dodała szeptem i pociągnęła Remusa za sobą. Przyparł ją do ściany i zaczął namiętnie całować. Kiedy się od siebie odessali wydusił.
- Ginny... Kocham Cię, rozumiesz?
- Remusie...
- Nigdy Cię nie opuszczę.- dodał.
- Remusie...
- Będę kochać Cię całe życie.
- REMUSIE- krzyknęła przerażona rudowłosa i wskazała drżącym palcem na coś, co na pewno stało za nim.
- Mi też tak mówiłeś- powiedziała łamiącym głosem Tonks i aportowała się.
Przepraszam za brak notki wczoraj, ale byłam poza domem! Trochę Ginny i Remusa, ale nie martwcie się. Sprawy dopiero nabiorą tempa za nie długo. Jak możecie się spodziewać, w następnym rozdziale pojawi się gość :) ... Luna.
Tak! Ginny i Lupin! :>
OdpowiedzUsuńGabrielle nie przepadam za nią.... Zobaczymy, może u Ciebie ją polubię :-) Wreszcie Tonks dowiedziała się o Remusie i Ginny, yeah :-D Teraz będę marudą, jak chcę więcej scen z Severusem hahaha Rozdział kapitalny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na więcej ;-)
Dobra wiadomość! :) Następny rozdział będzie w całości (prawie) poświecony naszej przyszłej parze :) Luna
Usuńdawno nie czytałam ff i czekałam na jakąś bombę :D ni i mam ^.^
OdpowiedzUsuńCieszę się :) mam nadzieję, że będziesz wpadać częściej! Luna
UsuńOczywiście! :D jak już się wkręcę, to nie ma mocnych, żebym przestała
Usuń