- Ekhem- odchrząknęła Dolores.- tak więc, przyjrzę się dzisiaj pańskim lekcjom. Radzę przemyśleć zanim się coś zrobi, profesorze Snape.
- Dobrze- odpowiedział przez zaciśnięte zęby.- Notować notatkę z tablicy, już! Później przechodzimy do praktyki, nie ma czasu na pierdoły.
Myśleli, że podczas tej lekcji umrą ze strachu. Bali się jej jeszcze bardziej, niż na piątym roku. Była jakaś...inna. Jej twarz była cała spięta. Pewnie miała coś na sumieniu, ale prędzej czy później i tak wszystko wyjdzie na jaw.
- A co jeśli wstąpiła w szeregi Sam-Wiesz-Kogo?- zapytał szeptem przerażony Ron.
- Nie bądź głupi, Dumbledore by nie pozwolił.- odpowiedział Harry.
- A właśnie, że pozwoliłby. Harry, przecież on nie ma na to wpływu, skoro ministerstwo ją powołało to tak musi być, dobrze wiesz.
- Wiem, wiem...
- Więc trzeba na spotkaniu obmówić jak się jej stąd pozbyć.
- W tym rzecz.- zagadnął szeptem Potter.
Lekcje minęły im bardzo szybko, więc po nich udali się do Hermiony żeby opowiedzieć jej o tej fatalnej wieści. Była bardzo zdziwiona tym faktem, ale też przerażona. Doskonale wiedziała, że ta wstrętna ropucha, będzie chciała zniszczyć Zakon i nie tylko!
- Teraz zacznie węszyć- stwierdziła przerażona Granger.- Co ja mam powiedzieć?
- Powiedz, że spadłaś z miotły.- zaproponował Ron.
- Tak, i dlatego mam objawy jakiejś klątwy czy Merlin wie czego.
- Znowu zaczynacie?- warknął Wybraniec.- Hermiono, masz gościa, widocznie chce z tobą porozmawiać.
- Dziękuję bardzo, panie Potter, ale nie pańska sprawa do kogo przychodzę i w jakich celach. Mogłem przyjść sobie równie dobrze porozmawiać o pogodzie i wypić ciepłą herbatę. Wynocha mi stąd!- warknął Snape.
Dziewczyna patrzyła tylko, jak jej przyjaciele pod przymusem opuszczają skrzydło szpitalne. Snape dostawił krzesło do jej łóżka, jednak utrzymując przy tym dystans. Na początku przeglądał jej kartę zdrowia, po czym nie wiedział od czego zacząć.
- W jakim celu pan przyszedł?- powiedziała wprost, zaciekawiona dziewczyna.
- No... zobaczyć ile jeszcze będę się musiał z Tobą męczyć- saknął mężczyzna.
- Zabawne, pańskie poczucie humoru jest rozbrajające.
- Do usług.- powiedział przesłodzonym tonem Snape, uśmiechając się przy tym paskudnie.- Pewnie zostałaś już poinformowana, że ktoś wspaniały zawitał Hogwart. Jak wiesz, będzie wsadzać nos tam gdzie nie powinna i musimy być bardzo ostrożni. Po lekcjach przychodź tylko o osiemnastej, będziemy pracować przez cztery lub pięć godzin. Jeśli to możliwe, to pożyczaj niewidkę od Pottera, jasne?
- Jasne.- odpowiedziała Hermiona.
- A teraz powiedz mi, jak się czujesz?
- Co?- zapytała zdezorientowana.
- Nie udawaj głupszej niż jesteś, Granger.- warknął Snape. Spiął się, po czym powtórzył to wcześniejsze pytanie.
- Lepiej, ale mam wrażenie, że siedzi we mnie coś złego, co próbuje mną kontrolować. Nie umiem tego opisać.
Mistrz Eliksirów zamyślił się na moment a wyraz jego twarzy był nieodgadniony. Bez słowa wyszedł ze Skrzydła Szpitalnego i od razu udał się do Dyrektora. Mruknął kolejne według niego durne hasło a posąg natychmiast się przed nim osunął. Wbiegł po krętych schodach i wpadł bez pukania do gabinetu. Zastał Dumbledore'a z McGonagall.
- Mamy problem. I to wielki problem.
- O co chodzi, Severusie?- spytał Dyrektor.
- Kto trafił Granger zaklęciem, któryś z Malfoy'ów?
- Owszem, Lucjusz Malfoy, co się dzieje?- powiedziała McGonagall.
- Obawiam się, że panna Granger, ma poważne, ale to bardzo poważne kłopoty.
Po tygodniowej (znowu) przerwie, wracam z postem. Staram się jak mogę, ale nie mam czasu na dodawanie. Postaram się dodawać 3 posty tygodniowo, to moje nowe wyzwanie! :) Pozdrawiam, Luna.
*o*
OdpowiedzUsuńNo cudo. Kocham jak Severus (w pewnym sensie sam tego nieświadomy) troszczy się o Hermi ^.^
No nie wiem cóż więcej pisać <3
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ! Nie mogę się doczekać jak potoczą się losy Hermiony :)
OdpowiedzUsuńLuna,świetnie piszesz ! ;)