niedziela, 6 września 2015

Rozdział trzydziesty piąty

 Z kroku na krok czuli coraz większy ciężar w okolicach brzucha. Z jednej strony nie chcieli brać udziału w tej akcji, ale z drugiej wiedzieli, że to konieczne. W końcu należeli do Zakonu i chęć pozbawienia Voldemorta władzy była kusząca. Zdecydowanie to ich podtrzymywało na duchu i poczuli się lepiej. Stanęli przed drzwiami Wielkiej Sali i czekali na wszystkich. Czas płynął powoli, ale kiedyś musiała nadejść ta chwila. Dumbledore pojawił się i zaczął przemawiać.
- Kochani, zebraliśmy się tutaj z wiadomych względów. Idziemy po naszego przyjaciela, Charliego Weasley'a. Pamiętajcie, nie dajcie wcisnąć w siebie zielonego promienia, wierzę w to, że za godzinę góra dwie, staniemy w Norze w pełnym składzie. Zróbmy to dla Niego. Reszta będzie na miejscu, chodźmy.
 Wyszli pod zaklęciem kameleona ze Zamku i udali się za bramę, by móc się teleportować za pomocą świstoklika. Widziała jak Harry rozmawia o czymś intensywnie z Dumbledore'em i wraca zdenerwowany do Hogwartu. Czyżby Dyrektor za bardzo bał się o Harry'ego? Nie było czasu żeby się nad tym zastanawiać. Chwyciła starego buta i już poczuła niemiły ścisk w żołądku. Wylądowali na jakimś wysokim wzgórzu. Widocznie na miejsce trzeba było jeszcze dojść. Dumbledore wskazał im niewielkie skały do których mieli się dostać, po czym sam aportował się z miejsca zdarzenia. Ron, Neville, Luna i Hermiona napotkali się na Lupina, który miał ich odebrać, by mogli dojść bezpiecznie. Kiedy Granger zobaczyła swojego przyjaciela całego i możliwe, że zdrowego, rzuciła mu się na szyję.
- Remusie...
- Porozmawiamy później, nie ma teraz czasu, Hermiono.- wymusił łagodny uśmiech. 
 Pospiesznie szli pod górkę i dziewczyna zauważyła, że zdecydowanie za mało się rusza, bo już ma zadyszkę. Zobaczyli znajome postacie, więc musieli być już na miejscu. Ron poszedł przywitać się ze swoją rodziną, a Hermiona została z Luną i Neville'em. Kingsley zabrał głos.
- Mamy godzinę, jeśli nic więcej nie uda nam się zdziałać, wracamy tak czy siak. Powodzenia.
 Wszyscy się rozeszli. Nie mogli marnować czasu na przeszukiwanie każdej jaskini razem. Granger, Longbottom i pan Weasley zostali przydzieleni razem, więc wybrali najciemniejszą jaskinię.
- Lumos!- krzyknęli zgodnie a ciemny tunel rozjaśniło jaskrawe światło. Wilgotne, nierówne ściany nabrały połysku a podłoga wtapiała się w tło. 
- Panie Weasley, tam chyba się coś poruszyło...- powiedział Neville przełykając ślinę.
 I miał rację. Na końcu długiego kamiennego korytarza stała klatka z człowiekiem. To by było za proste, ale jednak Artur tego nie przemyślał i pobiegł uwolnić syna. 
- Alohomora!
- Proszę pana, to na nic. Trzeba go wydostać jakoś inaczej. Hm... Rzućmy na niego zaklęcie tarczy a później Bombardę Maxima.
 Hermiona bez pozwolenia wykonała to co powiedziała i udało im się wydostać młodego Weasley'a. Zgodnie z planem, Neville teleportował się od razu z Nim do Nory. Ojciec Charliego wysłał do wszystkich patronusy, ale nie miał czasu na odpowiedzi bo do jaskini wpadło parę czarnych postaci.
- Avada Kedav...
- Drętwota!- krzyknęła Hermiona do zakapturzonej postaci i ukryła się za jedną ze ścian. Widziała jak pan Weasley nokautuje dwie postacie po czym sam kryje się za ściana.
- Sectumsempra!- krzyknęła na ślepo i ugodziła jakąś postać o rudych włosach. 
- To chyba wszyscy...
- Hermiono, nie!- krzyknął pan Weasley. Była nieostrożna i wyszła od tak. Napotkała wysoką postać o blond włosach i po raz kolejny zapadła ciemność.

* * * 
- RON, UWAŻAJ! CONJUNCTIVITUS!- krzyknęła Luna. Rozpoczęła się prawdziwa rzeź. Zaklęcia śmigały jak oszalałe. 
- Luno, idź zobaczyć co z panem Weasley'em i Hermioną bo jako jedyni nie dotarli! NO IDŹ JUŻ!- krzyknął Rudy Marks. 
 Wszyscy zapomnieli o Bożym świecie. Czas przestał istnieć, jedyne co się liczyło to przetrwanie. Czarnych postaci ubywało, ale Wewnętrzny Krąg nie dawał za wygraną. Kiedy tylko odnajdzie się ta dwójka, od razu teleportują się do Nory. Nie ma sensu dalej walczyć. Syriusz własnie dostał tak silnym zaklęciem, że odrzuciło go na piętnaście metrów. Uderzył o coś twardego, ale powoli podniósł głowę. Widział bardzo nieprzyjemną scenę. Cho Chang... Greyback ją dopadł. Oby tylko się z tego wylizała. O nie, tylko nie to. Tonks spotkała się oko w oko z Bellatrix. Młodsza posłała jej zaklęcie rozbrajające.
- Jak śmiesz używać zaklęc na swojej ciotce!- zaśmiała się dziko. Remus zauważył niebezpieczeństwo i zaczął lecieć w ich stronę. 
- Troszkę się zabawimy, co ty na to?!- krzyknęła ponownie Lestrange.- Cruci...
- NIE!- krzyknął Lupin i wskoczył pomiędzy nią a Nimfadorę. Zaklęcie uderzyło go i już zwijał się z bólu na ziemi.
- PRZESTAŃ! ZOSTAW GO W SPOKOJU!
 Bellatrix zerwała połączenie i spojrzała ze satysfakcją na Tonks. Ulotniła się z resztą Wewnętrznego Kręgu, kiedy zauważyli, że nie mają szans. Syriusz od razu udał się w stronę swojego przyjaciela. Jego mięśnie drgały a On był nieprzytomny. Nimfadora już obok niego leżała i miała głowę na jego klatce, płakała jak nigdy. Postanowił, że aportuje ich razem.
- Chwyć go za rękę, uciekamy stąd. 
 Przystała na jego słowa i już stali obok Nory. Z domu wybiegł Dumbledore i wziął nieprzytomnego wilkołaka do osobnego pokoju. Dora poszła za nimi, a Black wszedł do kuchni. Harry od razu go przytulił.
- Jak dobrze, że jesteś... Już się bałem, Syriuszu.
- Jakie są straty?- zapytał, nie wypuszczając chrześniaka z objęć. 
- Cho Chang została pogryziona przez Greybacka, ale możliwe, że jeszcze da się ją odratować. Hermiona dostała Sectumsemprą od Lucjusza Malfoya. To by było na tyle.- odpowiedział mu pan Weasley.- Molly powinna zaraz zejść i zrobić coś do jedzenia, ale dzieciaki muszą uciekać już do zamku. Hermiona leży w skrzydle szpitalnym, Pomona już się nią zajmuje.- dodał.
Ron i reszta jego przyjaciół natychmiast udali się do zamku. Czekała ich długa noc.

Kolejny rozdział, kolejny kłopot i nasza niezdarna Hermiona :D Pocieszający fakt? Wyjdzie z tego szybko. Do następnego! :) Luna.

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok. Przeczytałam to rano, ale nke zdążyłam skomentować :P
    Rozdział baaardzo mi się podobał :D ciekawie opisana cała akcja mimo że krótko :)

    OdpowiedzUsuń